Jeszcze do niedawna słodycze to była moja największa słabość i nie wyobrażałam sobie bez nich życia. Jak większość z nas zadawałam sobie pytanie – „jak to możliwe, że niektórym ludziom udaje się je ograniczyć lub w ogóle pożegnać się z nimi na zawsze?!” – uważałam, że to niewykonalne, że życie byłoby smutne bez tego smaku. A jednak jestem żywym dowodem, że TAK, to możliwe i że TAK, świat bez nich jest równie piękny. I TAK, Ty też jesteś w stanie odzwyczaić się od słodyczy, usiądź wygodnie, postaram się przelać na Ciebie całą dawkę cennej inspiracji.
Zacznę od tego, że nie czytałam żadnych poradników typu „jak odzwyczaić się od słodkiego” ani nic z tych rzeczy, także rady, które tutaj zawarłam płyną prosto z serca i własnego doświadczenia. 🙂 Słodycze wielbiłam całym serduchem odkąd pamiętam. Potrafiłam zjeść całą tabliczkę czekolady, poprawiając paczką ulubionych ciastek. ZA JEDNYM POSIEDZENIEM! 3 wielkie kawałki ciasta z bitą śmietaną na raz również nie stanowiły dla mnie dużego wyzwania, a w moim słowniku nie było pojęcia „zasłodzić się”. Kochałam ten smak tak bardzo, że naprawdę nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Aż pewnego dnia po prostu do mnie dotarło, że zwyczajnie jestem uzależniona od słodyczy, tak jak palacz od papierosów i alkoholik od alkoholu – brzmiało to okropnie. I postanowiłam, że dłużej tak nie może być, że tym razem nie będę tego odwlekać do następnego poniedziałku. Dlaczego?
Okropne skutki jedzenia słodyczy
A no dlatego, że po prostu świadomie i z premedytacją (bo przecież wiedziałam, że cukier szkodzi) psułam każdego dnia swój największy skarb – ZDROWIE. Prawie zawsze po takim słodkim maratonie bolała mnie głowa, chciało mi się spać, czułam się zmęczona, słaba, osowiała, zawiedziona sobą – wszystko co najgorsze w pakiecie na własne życzenie. Po godzinnej drzemce co prawda przechodziło, ale jak można tak funkcjonować, jeżeli jest się głodnym życia? Przecież na to trzeba mieć energię! (teraz ze zdrowego jedzenia mam jej tyle, że nie ma już miejsca na żadne drzemki – JESTEŚ TYM CO JESZ, serio)
„Nowy rok, nowa ja”?
Zwyczajnie stwierdziłam, że pod tym względem jestem cieniasem. I że przecież nie chcę nim być. I że w takim razie przecież trzeba coś z tym zrobić. Przeczekałam jeszcze tylko święta Bożego Narodzenia w tamtym roku, bo przecież tam tyle dobrości, że nie było sensu się tak od razu na głęboką wodę rzucać (i Tobie też tego nie polecam, bo po drodze i tak będą czekać na Ciebie inne wyzwania, np. u mnie był chociażby Dzień Babci i Dziadka, wiadomo… :D). No i zaczęło się klasycznie. Nowy rok, nowe wyzwanie.
Dlaczego nie dotrzymujemy postanowień?
Każdy rok zaczynałam z całą listą postanowień, których nigdy nie dotrzymywałam. Tym razem postanowiłam mieć TYLKO JEDNO, ale włożyć w nie całe swoje serce i silną wolę. Dopiero później przyszedł czas na kolejne. I uważam, że to jest sekret dotrzymywania postanowień – zamiast narzucać sobie ich cały szereg na raz, lepiej skupić się mocno na jednym, a dopiero później rozpisać sobie następne. (Odtąd tak samo robię ze swoimi celami, skupiam się porządnie na jednym i realizuję znacznie więcej w krótszym czasie, YEAH! Reszta czeka grzecznie na swoją kolej w specjalnym zeszyciku.)
Dobry plan to podstawa
No właśnie. Gdybym wtedy nie rozpisała sobie dokładnie planu działania na najbliższe 3 miesiące, z pewnością poddałabym się w połowie wyzwania, bo zwyczajnie nie wiedziałabym, jak sobie dalej poradzić. Co zawarłam w swoim planie?
• Dokładna data trwania wyzwania (wybierz ją rozsądnie, polecam omijać Wigilie, wesela i inne pyszne wydarzenia)
• Kilka motywujących cytatów bliskich memu sercu, które zagrzewały mnie do walki – wybierz swoje ulubione i regularnie do nich wracaj
• W dwóch zdaniach opisałam DLACZEGO chcę to zrobić i wracałam do tego zawsze w momentach zwątpienia (oczywiście u mnie głównym motywatorem było zdrowie, ale jeżeli Ty chcesz np. zrzucić kilka zbędnych kilogramów, to polecam dodać zdjęcia, które dodatkowo motywują)
• Napisałam, że będę pić 2 litry wody dziennie oraz zjadać 2 owoce dziennie (pamiętaj, że organizm potrzebuje tych zdrowych cukrów, owoce przy takim wyzwaniu sprawdzają się idealnie)
• Rozpisałam sobie bardzo ogólny jadłospis, bo ważne jest, aby w ciągu dnia nie doprowadzać do skoków cukru we krwi (to właśnie po nich miałam największe napady na słodycze). Ważne są zbilansowane posiłki (dużo białka, zdrowe tłuszcze, dobre węglowodany) i jedzenie ich w regularnych odstępach czasu, bo na pełnym głodzie najbardziej ciągnie do słodkości
• Wypisałam pomysły na zdrowe zamienniki słodyczy (np. ten, ten i ten) – robiłam takie cuda na każdy weekend i baaardzo mi to pomogło w osiągnięciu celu
• Wypisałam wszystkie święta i okazje na najbliższe 3 miesiące, aby psychicznie pogodzić się z faktem, że np. na dniu Babci i Dziadka nie zjem całej blachy ciasta (ja np. uprzejmie poinformowałam wcześniej Babcię, żeby zamiast ciasta zaopatrzyła się np. w mandarynki, żaden problem, choć i tak musiałam patrzeć na faworki i inne ciasta, bo przecież nie jestem jedyną wnuczką – to było trudne, ale w końcu przygotowałam się na to psychicznie, więc misja została zakończona sukcesem)
• Człowiek kooocha nagrody! Dlatego napisałam na końcu jakie ja w ogóle będę miała z tego korzyści. No i oczywiście co dam sobie w prezencie za ukończone wyzwanie! 😀 Tylko nie nagradzajcie się słodyczami, bo to błędne koło. Ja na przykład nagrodziłam się wymarzonym zestawem do robienia hybryd.. 😀 Ech te kobity, nie?
Poinformuj o tym najbliższych
Gwarantuję, że nie uda Ci się osiągnąć tego celu, jeżeli codziennie na Twoich oczach mąż/dziecko/rodzice/współlokatorzy będą się zajadać słodkościami i trzymać je w każdej możliwej szafce, do której Ty również zaglądasz. Wiadomo, poza domem tego nie unikniemy, dlatego tak ważne jest nasze psychiczne przygotowanie się na to (wiem, brzmi co najmniej, jakbyśmy się na wojnę wybierali, ale to naprawdę ważne). Ale W DOMU spokojnie możemy temu zaradzić. Moi Rodzice podeszli do tego bardzo optymistycznie, strasznie mnie wspierali i ze śmiechem opowiadali, jak to specjalnie wychodzili na spacer żeby sobie Snickersa opierniczyć jak ich nagle naszło na słodkie, kochani! <3
Nie będzie łatwo
Niestety. Ale nic wspaniałego nie przychodzi łatwo. Przygotuj się na to, że w pracy/na uczelni nie raz będą Ci podstawiać słodkości pod sam nos. True story, u mnie zdarzali się znajomi, którzy mimo tego, że codziennie trąbiłam im o swoim wyzwaniu, machali mi przed nosem paczką moich ulubionych, pięknie pachnących ciastek, mówiąc „no weeeź, przecież jedno Ci nie zaszkodzi”, albo gorzej „oj tam, po co Ci to w ogóle..”. No i wcześniej wspomniane imprezy rodzinne, naprawdę ciężko jest siedzieć obok wonnego ciasta, wiedząc, że ten jeden kawałek zniweluje całe wyzwanie. Po prostu musisz się na to przygotować.
Pierwszy miesiąc najtrudniejszy
Całe szczęście takie sytuacje najbardziej bolą tylko w pierwszym miesiącu, kiedy jeszcze nasz uzależniony mózg podświadomie ciągnie do słodyczy. Później z tygodnia na tydzień było mi coraz łatwiej, zasmakowałam w zdrowych alternatywach i zaczęłam czuć ogromną dumę i satysfakcję, że zaszłam już tak daleko. Znajomi ciągle powtarzali „wow, ja nie dałbym rady”, „o jaa, jak Ty to robisz?!” – a wtedy Ty pękasz z dumy, że robisz coś, na co większość społeczeństwa nie ma ani ochoty, ani wystarczająco dużo silnej woli. W sumie to w połowie wyzwania już totalnie przestałam myśleć o słodkościach i nie czułam na nie ochoty, nawet kiedy ktoś zajadał się nimi w moim towarzystwie. Cóż, chyba każde początki mają to do siebie, że nie należą do najłatwiejszych.. 🙂
Ale za to później…
…jaka wielka satysfakcja! Ogromna! Kiedy spojrzałam na kartkę kalendarza, oznaczoną końcem wyzwania, to poczułam, że wszystko jest możliwe, że niewykonalne nie istnieje. A przecież kiedyś naprawdę nie wyobrażałam sobie życia bez słodyczy. A jednak!
A co dziś?
A dziś.. cóż, jest wspaniale! Przez ostatni miesiąc po wyzwaniu zjadłam jedynie McFlurry Bounty (no musiałam spróbować, w końcu nowy smak :D) i tiramisu Mamci. W ogóle nie myślę o słodkościach, nie ciągnie mnie do nich, a jak już naprawdę mam na COŚ ochotę, to robię np. pudding jaglany (przepis). Ostatnio przestałam nawet słodzić kawę, bo taka wersja mi już totalnie nie smakowała – a najlepsze, że w trakcie wyzwania w ogóle jej nie piłam, bo z góry założyłam, że gorzka na pewno jest paskudna.
No dobra, a jakieś korzyści?
Ba, cała masa! Czuję się wspaniale, zyskałam zupełnie nowe spojrzenie na osiąganie wyznaczonych sobie celów, na dyscyplinę i silną wolę, czuję się zdrowo, lekko, mam masę energii i uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Poprawiła mi się cera (ale i tak 2 diody przed okresem murowane, być kobietą, być kobietą :D), mam mocniejsze i lśniące włosy, skóra jest bardziej jędrna. No i gwóźdź programu..
A co z wagą?
Wskazała aż 5kg mniej! 😀 Nigdy nie miałam nadwagi ani podobnych problemów, ale wiadomo, to tu to tam się coś odkładało, norma. Przy wzrośnie 170cm zeszłam z 62kg do 57kg i jestem naprawdę mega zadowolona (choć jako gruszka muszę jeszcze nad dołem popracować, także to nie koniec mojej przeprawy!). Fakt faktem, przez 2/3 wyzwania chodziłam na siłownię 4-5 razy w tygodniu i chodzę do dziś, ale nadal to dieta jest w 70% odpowiedzialna za naszą figurkę.
Ja nie gryzę
Tu od razu zaznaczę, że nie jestem ani dietetykiem, ani trenerem personalnym (choć i dietę, i treningi układam sobie sama z zadowalającymi efektami – czysta pasja :D), ale z przyjemnością rozwieję Twoje ewentualne wątpliwości oraz odpowiem na wszelkie pytania, bo wiem, jak ważne jest wsparcie, zwłaszcza na początku! Ja otrzymałam go wiele od najbliższych i z chęcią oddam je dalej w świat.
Kilka cennych rad na koniec
• Znajdź swoją własną motywację – mnie najbardziej zmotywowało zdrowie i wieczne odkładanie postanowień w czasie, po prostu przestałam się dobrze czuć z taką wersją siebie
• Organizm potrzebuje czasu, aby odzwyczaił się od słodyczy (nie wystarczą tu 2 tygodnie bez nich, aby na stałe się z nimi pożegnać), ale pamiętaj, że czas i tak przeminie, a Ty, jeżeli zrealizujesz swoje postanowienie, to zostaniesz chociaż z wielką satysfakcją, szacunkiem i zaufaniem do siebie oraz nauczysz się determinacji, a to ważna cecha, jeżeli chcesz coś więcej w życiu osiągnąć
• Nie odwlekaj tego do następnego poniedziałku, zacznij od dziś (ja słodycze przestałam jeść w sobotę, a regularne treningi zaczęłam we wtorek, no i trzymam się tego do dziś :D), zwłaszcza, że do Świąt jeszcze daleeeko 🙂
• Jeżeli będziesz już blisko zrezygnowania to pamiętaj, że zjedzenie słodkiego to tylko chwileczka przyjemności, a żal do siebie samego za niedotrzymanie postanowienia pozostaje jeszcze długo i zakorzenia się w naszej podświadomości jako przekonanie, że nie jesteśmy w stanie zrobić niektórych rzeczy (a przecież jeżeli chcemy czegoś wystarczająco mocno, to jesteśmy zdolni do wszystkiego! – potwierdzone info)
• Po skończonym wyzwaniu nie rzucaj się jak dziki dzik na wszystko, co słodkie, bo cukier naprawdę silnie uzależnia (udowodnione naukowo) i nim się obejrzysz, wrócisz do samego początku. Ja np. postanowiłam, że nie będę już kupować żadnych sklepowych słodyczy, ale jeżeli naprawdę poczuję ochotę na słodkości, to zrobię sama np. domowe tiramisu, ale nie częściej niż raz w tygodniu (tak, uznaję cheat day i odkąd go wprowadziłam widzę znacznie lepsze efekty treningów). No i oczywiście, że nie będę odmawiać Babci i Dziadkowi tego jednego kawałeczka ciasta, bo przecież wszystko jest dla ludzi. Tylko nie rzucajmy się od razu na całą blachę.. 😀 Każdy następny kęs smakuje TAK SAMO.
• Uświadom sobie samemu, że naprawdę warto sprezentować sobie takie wyzwanie i po prostu zacznij OD DZIŚ. Usiądź, napisz plan i trzymaj się go kurczowo, choćby się waliło i paliło. Wiem po sobie, że najtrudniej jest się do tego zebrać. Przestań negocjować ze sobą samym, przecież tu chodzi O TWOJE ZDROWIE! A cukier ma naprawdę okropny wpływ na nasz organizm i trzeba to sobie po prostu wpoić.
• Uwierz w siebie i w to, że możesz wszystko. Bo tak jest i nie ma co tego podważać.
Mam nadzieję, że choć troszkę zainspiruję Cię do podjęcia działania i uproszczę to niełatwe zadanie. Tak jak napisałam, służę radą i pomocą, także jak masz jakieś wątpliwości – PISZ! <3 Bardzo się cieszę, że jesteś tu ze mną! <3 I koniecznie daj znać w komentarzu czy podejmujesz wyzwanie i jak Ci idzie!
Niech moc będzie z nami! 😀
20 komentarzy
Wow, piękny wpis, super, bardzo motywujący, chyba się zapiszę, podejmę to wyzwanie bo bez słodyczy nie istnieję, dziękuję za dużą dawkę energii i wiary😉
Bardzo się cieszę i dziękuję za miłe słowa! Zdecydowanie polecam podjęcie takiego wyzwania – wzrost wiary w siebie jest bezcenny 🙂 No i pamiętaj, że ja też jeszcze niedawno byłam przekonana, że nie istnieję bez słodyczy, a jednak udało się od nich uwolnić. Także wiem, że Tobie również się uda! 🙂
Super wpis. Masz niesamowity dar pisania momentami jakbym czytał o swojej transformacji do bycia „More Healthy”.
Jeśli chodzi o słodkości 🙂 tzw. ciasteczka, ciasta, torciki nie trzeba z nich całkowicie rezygnować można je zrobić w innym zdrowszym wydaniu.
Moja transformacja trwa już od jakiegoś czasu dla tego doskonale Cię rozumiem i również zachęcam innych do zmiany na zdrowy tryb życia bo Anything is Possible!!!
Jeden z moich pierwszych motywatorów do zmiany był ten cytat:
„Twoje jedzenie
powinno być
lekarstwem
a Twoje
lekarstwo
powinno być
pożywieniem”
Hipokrates
Dziękuję, bardzo mi miło! 🙂 Całkowicie się z Tobą zgadzam, zwłaszcza, że zdrowsze wersje słodyczy niekiedy są znaaacznie lepsze od tych sklepowych, no i jaka satysfakcja! 🙂 Gratuluję transformacji oraz trwania w zdrowych nawykach, oby jak najwięcej takich ludzi, którzy niosą swoją inspirację jeszcze dalej w świat. 🙂 A cytat, cóż… wspaniały! Nic dodać, nic ująć.
Podejmuję wyzwanie! Ale dopiero za 2 tygodnie po porodzie 😉 Fajny wpis, Pozdrawiam!
Wspaniale! <3 Czekam z niecierpliwością na relację 🙂 I życzę wieeelu cudownych chwil z małą pociechą!
o Marta, widzę tu połączenie naszych umysłów 😀 idealnie się wpasowałaś z tym blogiem w moje życie 😀 już od jakiegoś czasu siedzi mi w głowie zmiana nawyków żywieniowych, ale ciągle jakoś nie byłam gotowa 🙂 ale to chyba ten moment! z takim wsparciem dam radę! jak Ty dobrze piszesz!!! <3
Kasia dziękuję!! <3 Strasznie miło słyszeć! Cieszę się, że mogę choć odrobinę zainspirować do działania 🙂 No i doskonale Cię rozumiem, też długi czas nie byłam gotowa na takie zmiany, bo uważałam, że to nudne, trudne, czasochłonne i kosztowne, a później krok po kroku udowadniałam sobie samej, że to tylko mity, wciskane nam przez osoby, którym się po prostu nie chce. Teraz już nie wyobrażam sobie innego życia, także jesteśmy w tym razem, a w kupie raźniej! 😀 Trzymam kciuki kochana! <3
Swietny wpis! Naprawde zachecajacy tym bardziej ze od serca 🙂 Ja sama wiem ze odzwyczajenie sie of cukru jest naprawde ciezkie, ale totalnie do zrobienia. Wsparcie bliskich pomaga napewno a jak masz bliska osobe ktora wchodzi w wyzwanie z toba to juz w ogole!
Bardzo mi miło, dziękuję ślicznie! <3 Oczywiście nic, co jest tego warte, nie przychodzi nam łatwo, ale zdecydowanie efekty wynagradzają nam włożony w takie wyzwanie trud. No i rzeczywiście, wsparcie najbliższych jest tutaj nieocenioną pomocą! Warto ich zaangażować we wspólne wyzwanie, wtedy korzystają z niego obie strony. 🙂
Czy podczas wyzwania mogę jeść domowe fit ciasta typu brownie z fasoli?
No pewnie! Po to są zdrowe słodycze, aby takie właśnie wyzwania nam znacznie ułatwić. 🙂 Oczywiście jak ze wszystkim, umiar jest najważniejszy. 🙂
A setek biały Danio? Powinnam zacząć od nowa czy to w sumie nie słodycz?
Serki i jogurty owocowe zazwyczaj zawierają dużo cukru, więc to od Ciebie zależy, czy traktujesz to jako słodycz czy nie. Polecam wykonać własny jogurt owocowy, dodając owoce (lub mus z owoców, mniam) do jogurtu naturalnego, lub serek waniliowy, rozrabiając twaróg z jogurtem naturalnym i dodając trochę prawdziwej wanilii i ksylitolu. Z pewnością będzie równie pyszny co oryginał, a o wiele zdrowszy. 🙂 A wyzwania nie ma co przerywać bez względu na wszystko! 🙂
Hej czy w Twoich przepisach mozna użyć miodu lub cukru demar zamiast ksylitolu
Cześć! Miód polecam w przepisach na desery na zimno (np. chałwa), gdyż traci on swoje właściwości w trakcie obróbki cieplnej. Lepiej zastąpić chociażby syropem z agawy lub syropem klonowym. Nierafinowany cukier brązowy również się sprawdzi. 🙂
Dziś jest moj 21 dzień bez słodyczy i 2 kg mniej ! Kazdy dzień to walka psychologiczna i samomotywacja. Tez jadłam slodyczenalogowo i uważam ze rzucenie curku jest cięższe niż rzucanie palenia. Moj cel to 65 kg. Teraz mam 68kg (wzrost 168cm) i zjem coś słodkiego dopiero gdy na wadze pojawi się liczba 65. 💪🏼💪🏼💪🏼💪🏼
Jeju cudowny wpis! Czuję, że w końcu uda mi się odstawić słodycze dzięki twoim radom 😊
Czesc!
Wpadlam na Twoj blog przez przypadek!
Jestem takim samym lasuchem jak Ty bylas 🤤
Podjelam wyzwanie od 1.02.19. Ciagnie mnie do slodyczy niczym narkomana po kolejna dzialke 😢
Ale po przeczytaniu wpisu wiem, ze i ja dam rade! ❤ MUSZĘ I CHCĘ!
Spróbuję według Twojego wpisu zawalczyć z moim uzależnieniem. Wiem, że to dla zdrowia (istniejące choroby wymagają odstawienia cukru). Brakuje mi silnej woli no i przyzwyczajenie że do kawy konieczne jest słodkie. Ale zdrowie najważniejsze i zaczynam od dzisiaj. Do kawy będą placuszki z Twoich przepisów. Cel? Zdrowie i zmniejszenie wagi. Termin? Bezterminowo.